Tag, wiem - przeniosłam to opowiadanie :< Niestety, musiałam, ponieważ niechcąco się wylogowałam i zapomniałam adresu e-mail :/
_______________________________________________________________________
Wyszła z domu. Nie wiedziała gdzie iść. Ciągle popychali ją jacyś zabiegani ludzie. Nim zdążała się ich spytać, gdzie droga, ci popychali ją, i szli dalej. No cóż.. - westchnęła Callie. - Trzeba spróbować samemu. Szła dziś pierwszy dzień do pracy. Londyn to dla niej nowość. Miała być jakąś tam stylistką, aby te gwiazdeczki na ulicę jak idioci nie wychodzili. To była jej jedyna szansa. Po długiej drodze, zobaczyła wielki budynek. Trochę ją do zaskoczyło, więc stała tak chwile się gapiła. Ludzie patrzyli na nią ze znakiem zapytania na twarzy. Po 2 minutach stania przed budynkiem, Callie weszła do środka. Tak jak na ulicach, ludzie się pchali, i popychali nawzajem. Cały czas papiery lądowały na podłodze, a styliści biegali z ciuchami, od garderoby, do garderoby. Callie westchnęła - Będzie ciężko... - i weszła do windy. Udała się na 2 piętro, do swojego nowego szefa. Stanęła pod drzwiami i nabrała dużo powietrza do ust, a później je wypuściła, i zapukała do środka. Usłyszała tylko- Proszę, więc weszła. Usiadła na krześle naprzeciw biurka. Czekała aż ten gościu z wąsem coś powie. - No więc tak, pani Mason, niestety, ale.. - i tu przytrzymała powietrze - musi pani zamieszkać z klientem, ponieważ on dosyć często gdzieś wychodzi, a to nie na pani siły, aby jeździć w tą i z powrotem - wypuściła powietrze, ale była zaskoczona. wymamrotała tylko - Z kim będę mieszkać? - miejąc nadzieję, że to będzie kobieta, i to w jej wieku, ale ta miłą chwilę przerwał jej szef. -To bedzie Harry Styles.- powiedział dosyć poważnie. Callie po wpływem emocji powiedziała - O nie.. , ale dopiero po chwili dotarło do niej, że może stracić najlepiej płatną pracę, więc dodała - O nie.. ale będzie fajna zabawa.. z udawanym uśmiechem. - Pani Mason, ma pani jeden dzień na spakowanie się, i wyjechanie. Jutro ma pani być u klienta, powiedział i podał jej karteczkę, najprawdopodobniej z adresem zamieszkania. Ona powiedziała tylko ciche - Do widzenia. I nie dostała odpowiedzi. Jej szef nie był zbyt sympatyczny, tak samo jak zresztą ona. Ona była trudną dziewczyną. Nie ufa tak od razu. Jej długie, czarne proste włosy są tak śliczne, jak jej naturalna twarz. Nienawidziła takich gwiazdek, jak Harry Styles. No cóż, praca to praca. Callie wiedziała, że Harry ciągle przyprowadza nową dziewczynę. Dlatego pomyślała - Będzie dużo nowych znajomości, i wyciągnęła z torebki paczkę Malboro i zaczęła palić jednego, a później drugiego. Wypaliła pół paczki, ale to tylko pod wpływem zdenerwowania. Na co dzień nie pali, chyba że się denerwuje, albo jest zła. Wreszcei dotarła do kawalerki, i położyła się na kanapę. Minęło pół godziny, odkąd ona tak leży i myśli. Ale pomyślała, że czas się wziąć w garść, i spakować. Na samą myśl, mina jej się zmieniła. Pewnie wiecie na jaką.. Pakowała po kolei rzeczy, natrafiła na zdjęcie.. z jej chłopakiem, którego już.. nie ma. Trudno jej o tym mówić. Gdy już się spakowała, opadła z powrotem na łóżko. Po chwili jej olśniło, że kontakty z Harrym nie będą potrzebne. Będzie po prostu go ubierać, i nigdy nic więcej.